Wyjazdy były istotną częścią kariery, w końcu zajmowały większość jego życia. Z każdą podróżą zbliżał się do kolegów z drużyny. Poznawał każdy ich szczegół – charakter, poczucie humoru, spojrzenie na świat. Oprócz tego eskapady zawsze obfitowały w przygody i historyczne melanże, po których każdy kolejny dzień był męczarnią. Teraz znów zapowiadał się podobny wyjazd. Jednak czy wszystko miało być takie samo? Doszedł do wniosku, że odpuści sobie imprezę i posiedzi w samotności. Chciał wrócić do normalności, jednak nie potrafił – tak jakby zamknęły się za nim drzwi, przez co musi ciągle przeć na przód. Nie mógł zawrócić, teraz pozostało tylko to, co przed nim.
Westchnął na myśl o kolejnym weekendzie, który spędzi w nieznanym hotelu, siedząc w pokoju, podczas gdy jego koledzy będą podrywać Bogu ducha winne sprzątaczki. Kiedyś sam zabawiał się w ten sposób, jednak teraz było to dla niego dziecinne. Wykorzystywanie naiwnych dziewczyn tylko po to, by móc się rozerwać - cios poniżej pasa. Przez całą drogę musiał znosić te wszystkie przechwałki, „kto jakiej laski nie wyrwie”. Powoli tracił cierpliwość, dlatego też kiedy tylko znalazł się w swoim pokoju, odetchnął z ulgą.Wreszcie koniec. Cisza i spokój.Wykończony padł na łóżko, nie zauważając, że w pomieszczeniu znajduje się jeszcze jedna osoba. Dokładniej mówiąc dziewczyna, ubrana w uniform, która zajmowała się ostatnimi poprawkami w pokoju. Zabawnie wyglądała, szczególnie mając na uszach ogromne, kolorowe słuchawki. Jeszcze śmieszniej prezentował się jej taniec połamaniec i ciche mruczenie. Dopiero po chwili chłopak podniósł głowę, szukając źródła cichej, jednak słyszalnej muzyki. Widząc całą scenę, nie mógł powstrzymać wybuchu śmiechu. Jego cholernie głośne rechotanie musiało pokonać muzykę, bo przerażona dziewczyna obróciła się w jego stronę, a zegarek który trzymała, wypadł jej z rąk. Śmiech ustał, nastała przeraźliwa cisza.
- To ty? - wydukał, a brunetka ruszyła pędem do drzwi. Chłopak był szybszy, złapał ją za nadgarstek, nie pozwalając uciec. Spojrzał na identyfikator. - Alice... Przynajmniej wiem, jak masz na imię.
- Cholera – mruknęła pod nosem, próbując się uwolnić. Jego oczy wypalały jej na czole napis „winna”, dlatego chciała jak najszybciej uciec od spojrzenia, którym ją obdarzył. Jednak po tym, co usłyszał, wydawał się zaskoczony.
- Jesteś Polką? - spytał, a ona potwierdziła skinieniem głowy.
- Zadowolony? A teraz mnie puść, muszę wracać do pracy – warknęła, a kiedy chłopak nie rozluźnił uścisku, zrobiła coś, czego sama się nie spodziewała. Nawet nie wiedziała, że potrafi być aż tak... agresywna. W przypływie złości jej but powędrował pomiędzy nogi chłopaka, a cała sytuacja została skwitowana jego głośnym bluzgnięciem połączonym z jękiem. - Dziękuję, dobranoc.
Po tym zdarzeniu całe jego postanowienie o spokojnym wieczorze w pokoju zostało zakopane. Wiedział, że musi znaleźć dziewczynę, aby z nią porozmawiać. Nie było innej opcji. Kiedy tylko wybiła godzina W, wraz z kolegami poszedł na podryw. Włóczyli się po hotelu „przypadkowo”, trafiając na niewinne dziewczyny, które onieśmielone obecnością takich sław płonęły dziewiczymi rumieńcami. Tylko jedna należała do wyjątków. Za każdym razem, gdy miała styczność z jakimikolwiek sportowcami narzucała im dystans, a na deser rzucała niezbyt miłe komentarze i riposty. Skutkowało – większość osób po bliższym spotkaniu z dziewczyną dawała sobie spokój i zajmowała się resztą, która była łatwa, jakkolwiek to nie zabrzmi. Dzisiaj było dziwne – Alice (lub jak kto woli, nasza polska Ala) nie mogła wydusić z siebie żadnego mocniejszego tekstu. Ciągle tkwiła pomiędzy tym, co powinna zrobić, a tym co zrobiła. Przez resztę wieczoru czuła się jak w głupiej komedii romantycznej. Uczucie to nabrało na sile, kiedy drogę zaszedł jej on. Z trudem odetchnęła, próbując go wyminąć. Bez skutku. Rozłożył ręce, uniemożliwiając dalszą drogę. Chrząknęła, poprawiając uniform.
- To że ty nie musisz nic robić, a dostajesz kasę, nie oznacza, że mam tak samo... także rusz swój, jakby nie patrząc, seksowny tyłek, bo ludzie tutaj pracują – nie zastanowiła się nad tym, jak to zabrzmiało. Chciała się go pozbyć.
- Nie odpuszczę ci tak łatwo – mruknął, przypierając ją do ściany. To była zdecydowanie niezręczna pozycja. W szczególności dla dziewczyny, której miażdżono żebra. Czuła się jak w pułapce.
- Naruszasz moją przestrzeń, ptaszku – wydukała, ledwo łapiąc oddech. Liczyła na to, że jej towarzysz się cofnie. Wręcz przeciwnie, teraz stykali się ciałami na całej długości.
- Wytłumacz, co miało tamto znaczyć... - szepnął do jej ucha tak niskim głosem, aż po plecach przebiegł jej dreszcz. Spojrzała na niego rozbawiona.
- Nie mów mi, kochany Wojtku, że się zakochałeś – zakpiła. - Sam mówiłeś, że miłości nie ma. Spłyciłeś ją tylko i wyłącznie do seksu. A teraz taka zmiana? Wybacz, ale jest to cholernie zabawne.
Wybuchła śmiechem. Zimnym, drwiącym i takim... niepasującym do Ali, którą znał.
- Przesuniesz się, czy czekasz na powtórkę z rozrywki? - warknęła, a osłupiały Wojtek postanowił wrzucić na wsteczny. - Dziękuję, do miłego niezobaczenia.
A chłopak stał i patrzył na oddalającą się sylwetkę. To co przed chwilą usłyszał, było gorsze niż publiczne ośmieszenie. Poczuł, jak w jego żyłach kotłuje się uczucie. Tak bliskie, a obce jednocześnie – nienawiść.
Wrócił do pokoju z dziwnym ciężarem na sercu. Padł na łóżko, nie wierząc w to wszystko, co się wydarzyło. Panująca cisza pozwalała mu usłyszeć niespokojne kołatanie jego serca, które pękło na pół. Ciało odmówiło posłuszeństwa, a w umyśle zapanował konflikt osobowości. Jedna część nienawidziła, a druga uwielbiała. Nigdy nie czuł czegoś takiego. Połączenie dwóch sprzecznych doznań i to w jednym ciele. Zdecydowanie za dużo jak na jednego człowieka.
Znów dopadł go nocny marazm wymieszany z melancholią. Upijał się resztkami wspomnień, ślizgał na wypowiedzianych słowach i mylił w uczuciach. Tak mało wiedział, a tak dużo miał lat. Każda myśl przeznaczona brunetce była jak strzał w kolano. Poświęcając jej chociażby chwilę, popełniał mentalne samobójstwo. Powoli się wykańczał, a noc nadal trwała.
Umarł, a wraz ze świtem zmartwychwstał.
- Czas zacząć coś nowego – powiedział sam do siebie, by po chwili zsunąć się z łóżka.
wreszcie, po milionie lat, do Was powróciłam! cieszycie się? njee? <ok> :c
cóż, od teraz wszystko na blogu powinno pojawiać się w miarę regularnie, gdyż ależ ponieważ (^^) podczas tej dłuuugiej przerwy w mojej szufladzie przybyło różnego rodzaju tworów, także czekajcie cierpliwie.
cytując Roja "serdeczna tarcza, moi kochani!" :D
Na prawde to jest okropnie interesujace czekam na czwóreczke i zapraszam do mnie mam nadzieje ze sie spodoba ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam mam nadzieje ze sie spodoba jeśli zajzałaś prosze zostaw komentaż będę bardzo wdzięczna :) http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam na jedyneczke
UsuńAle świetną kreację Wojtka stworzyłaś. Ma wreszcie drugą naturę, serce i jest na pewno najbardziej rzeczywisty, porównując z innymi opowiadanami, które przeczytałam z Wojtkiem w roli głównej. Czekam na prawdę czwartą, buziaki!
OdpowiedzUsuńnigdynieopuszczaj.blogspot.com